Wracam do tematu mediacji. Jak wygląda mediacja pomiędzy „zwykłymi” ludźmi, mediacja z zakresu prawa rodzinnego, czy też mediacja w drobnej sprawie cywilnej.
Niestety kiedy ludzie są ze sobą skonfliktowani często nie potrafią się ze sobą komunikować. Złość czy niechęć powodują, że jakakolwiek rozmowa jest niemożliwa, a wszelkie propozycje ugodowe są odrzucane, albo ze względu na brak zaufania do drugiej strony, albo przez zwykłą złośliwość.
Przede wszystkim swoim studentom, ale także klientom pytającym o korzyści z mediacji opowiadam zawsze historię, którą obserwowałem w ramach praktyk studenckich jeszcze zanim mediacja w sprawach cywilnych została wprowadzona do polskiego porządku prawnego.
W sądzie naprzeciwko siebie stały osoby z jednej rodziny. Rodzice i jeden z synów przeciwko drugiemu synowi. Ludzie majętni, dobrze wykształceni, „elita”. Ale kłócili się o wszystko w sposób bezwzględny. Wywlekali najbardziej intymne i niechlubne fakty ze swojego życia. Walczyli między sobą o duże pieniądze i nikt nie chciał odpuścić. Przesłuchano szereg świadków, na końcu (tzn. po kilku posiedzeniach) sąd słuchał strony, członków skonfliktowanej rodziny.
Już po kilku pierwszych zdaniach wszyscy otwierali szeroko usta ze zdziwienia, a napięcie rosło jak u Hitchcocka.
Szybko okazało się, że cały ich wielowątkowy konflikt wynikał z błahego nieporozumienia. Nieporozumienie sprowokowało drugą stronę do lekkiej złośliwości, ale ta nie została zapomniana, a wręcz przeciwnie, spotkała się z większą złośliwością, co doprowadziło do kolejnej. Lawina ruszyła. Nikt nie szukał przyczyny konfliktu, a ponieważ rodzina miała wtedy do załatwienia sprawy dotyczące dużego majątku każdy był przekonany, że spór nie jest przypadkiem, a celowym działaniem drugiej strony. Nikt też nie chciał spokojnie wysłuchać drugiej strony, dopiero sąd doprowadził do tego, że kiedy jedna z osób mówiła, reszta musiała słuchać i nie mogła przerywać.
Mężczyzna nie dokończył swoich wyjaśnień, w ich trakcie wszyscy wybiegli na środek sali i rzucili się sobie na szyje. Część z osób płakała. Zrozumieli ile kosztowało ich błahe nieporozumienie, które eskalowało do ogromnego konfliktu.
Gdyby wtedy istniała mediacja…
Czy więc ze swoimi problemami warto iść do mediatora? Na pewno! Mediacja nigdy nie pogorszy sytuacji, nie doprowadzi do eskalacji konfliktu. Jeśli w trakcie mediacji uda się doprowadzić do porozumienia, ugody to jest to wielki sukces stron, poprawienie relacji, oszczędność kosztów. Jeśli do porozumienia nie dojdzie to strony niczym nie ryzykują, ich spór i tak zostanie rozstrzygnięty (niekoniecznie rozwiązany) przez sąd, a wcześniejsze propozycje ugodowe nie będą mogły być wykorzystane jako argument przeciwko drugiej stronie.
Zawsze warto próbować porozumieć się z drugą stroną!